lip 16 2014

List 7a


Komentarze: 0

                                              Kotuś!

 Na ostatnim widzeniu uzgodniliśmy, ze dopiszesz do listu notatkę o perłach i zaraz go wyślesz. Wiem, ze tak zrobiłaś. Tylko, ze ja Twój list dostałem 13 czerwca, we wtorek. Wędrował do mnie przez 15 dni, a zawierał tylko to, co napisałaś do czasu przyjazdu na widzeniu 28 maja. Pomyślałem sobie, że skoro przyjedziesz na widzenie imieninowe, nie będę pisał, bo i tak wcześniej Ciebie przytulę, niż Ty byś dostała mój list. Przyszedł 17 czerwiec, minął i nic. Ciebie nie było> Byłem zrozpaczony, ale pomyślałem sobie tak: albo nie daj Boże zachorowałaś, albo natłok pracy związany z komunia bratanka był tak duży, że musiałaś przełożyć wyjazd na następną sobotę. Imieniny były smutne i trochę żenujące. Smutne – bo Ty nie przyjechałaś. Żenujące – bo nie miałem czym poczęstować chłopaków. W więzieniu jest taki zwyczaj, że solenizant częstuje towarzyszy niedoli kawą, herbatą, ciastkami. Jest to symbolem w sensie takim, żeby następne imieniny obchodzić na wolności, bez alkoholu. To nie jest ekstrawagancja, bo prawda jest taka, że 90% więźniów miało problemy alkoholowe. A tu na moich imieninach lipa. Nie było kawy i ciasteczek. Trudno, czekam dalej. W piątek przybywa Twój kolejny list, dostałem go po 11 dniach. Czytam go i na płacz mi się zbiera. Już wiem, że w sobotę nie przyjedziesz, już wiem, że to Ty czekasz na mój list z ewentualnym zezwoleniem w środku, już wiem, że przyjedziesz kiedyś tam w lipcu. Piszesz o różnych sprawach, ale ja nie mam teraz siły o tym myśleć W tym liście wysyłam prośbę do pani prokurator o dołączenie zgody na widzenie. Wysyłam Ci mała talon odzieżowy z dokładnym objaśnieniem : Koszulki letnie 2 sztuki – jedna na ramiączka, druga z rękawem, taka bazarówka bawełniana. Spodenki krótkie na 95 cm.  I raczej kolory spokojniejsze. Mój kolega dostał od żony spodenki za małe. Widząc jak się pocę w dżinsach, oddał mi je na zasadzie zamiany … oddam te, co ty kupisz. Slipki 2 sztuki „S”. Dostałem zgodę na dłuższe o pół godziny widzenie od dyrektora ZK, tylko jeszcze Ty przyjedź z zezwoleniem z prokuratury. Renatko zadzwoń do chłopaków, zapytaj się o te sprężyny. Jeżeli załatwili, niech Ci podrzucą, to mi przywieziesz. Co do innych spraw, porozmawiamy na widzeniu. Myśle co zrobić aby Ci maksymalnie ulżyć, chyba coś postanowię. Dbaj o siebie. Tulę Cię do serca i czekam. Tęsknię. Jest mi ciężko na duszy.

                                                                                Szpaczek

 

Moje przemyślenia po wielokrotnym czytaniu Twoich listów

Pamiętasz jak po upadku firmy liczyłem się z konsekwencjami prawnymi? Jak wielokrotnie przezywałem ta myśl, tą chwilę jak zamkną się za mną bramy wiezienia? Było to tak odległe, tak nierealne, a tak logiczne. Wreszcie nadszedł ten moment i trwa, jak długo?, nie wiem. Już gorzej nie będzie. Marzenia nieodłącznie towarzyszą jaźni człowieka. Ale okoliczności aktualnie otaczające jednostkę bezlitośnie korygują te marzenia. Wydaje mi się, że człowiek, któremu udało się zrealizować marzenia, ma zaraz na to miejsce następne. Czy więc pojęcie „marzenia” jest szlachetne, czy oznacza przyziemne żądze? Ja sobie ustawiłem hierarchie wartości zupełnie inaczej. Uważam, że podstawą sensu mojego istnienia jest pewnik. Takim pewnikiem jest moje uczucie do Ciebie, bez względu na to, jak potoczy się moje życie. Zostałem trafiony w serce, psychikę i wszystko inne. Jak bardzo zawężone jest tutaj w więzieniu pojęcie mężczyzn w odniesieniu do pozostających na wolności kobiet, narzeczonych, czy żon: „czy będzie na mnie czekać?” Z reguły podtekst tego pojęcia jest seksualny, a więc prawie każdy więzień myśli „ czy zdradzi mnie (fizycznie)”. A gdzie jest miejsce na zazdrość innego rodzaju? O bycie ze sobą na co dzień, o wspólne rozmowy, spacer radość, problem? Czy zawsze musi byś to tło erotyczne?, Czy ja i tak nie mając innych możliwości mam zdać się na łaskę chorobliwej zazdrości? Nie chcę i nie mogę dać się opętać czymś, co zrobi mi piekło z czyśćca, w którym jestem. Na wolności byłem dla Ciebie egoistą, jak wypiłem zamieniałem się w bestię, stary alkoholik, bez domu i bez pieniędzy. Wiem, że musisz sobie jakoś radzić, zawsze sobie radziłaś a ja wykorzystywałem Twoje dobre serce. Nawet teraz, gdy tu siedzę, rodzina mnie olała, jestem na Twojej łasce. Wiem, że stanie pod drzwiami zakładu karnego, między ludźmi z patologii jest dla Ciebie wstydliwe i krępujące, wiem, że jak firma upadła wszystkie zyski oddałem rodzinie, Tobie nie dałem, nawet gdy chciałem pić z portfela wyciągałem Ci Twoje a teraz bezczelnie wysyłam talony. Narażam Cię też na koszty podróży, jak koszty poczęstunku na miejscu, czy też dźwiganie toreb.  Jeszcze raz za wszystko przepraszam, obiecuję już nie być egoistą, pomóż mi się tu tylko zorganizować, z czasem wszystko odpracuję.

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz