lip 19 2014

List 8a


Komentarze: 0

                                      Skarbie!

23.07 Niedziela – dziękuję Ci za cudowne widzenie. Jeszcze czuję Twój zapach. Powiedzieliśmy sobie chyba wszystko, co dla nas najważniejsze. Jesteś dobra, jesteś piękna, jesteś jedyna – kocham Cię. Przeglądając atlas znalazłem rysunki, poznałem Twoją łapkę. Na mapce 31 znalazłem małą kropkę. O godz. 14 zostałem zawiadomiony przez oddziałowego, ze dzwoniłaś, to nie jest normalne w wiezieniu, ale z Tobą wszystko możliwe, nawet takie cuda. 26.07 Środa – Dostałem w prezencie od kolegi osobny kajecik i ruszyłem z angielskim. Słownik, który mi dałaś jest świetny, obszerny i w dodatku ilustrowany. Pisz Mała szybko, bo mnie tu skręca. 27.07 czwartek – cały czas szlifuję angielski. Dorwałem jakiś konkurs, chyba wystąpię, mam miesiąc na przygotowanie. Przyjdź do mnie chociaż w snach, bo bardzo mi Ciebie brak. 28.07 piątek -  Dzień smutny, choć słoneczny. Mimo pozornych zajęć, nie mogę sobie znaleźć miejsca. Może to chwilowy kryzys, ale bardzo tęsknię za Toba i wolnością. Myślę ,ze po niedzieli dostanę list od Ciebie?!, Może dzisiaj się przyśnisz? Skrobnąłem list do chłopaków z noclegowni. 30.07 niedziela – Pada. Czas dziele między tęsknotę, angielski, pisanie konkursu i czekanie na list od Ciebie. Myślę, że to kwestia dni. Na sto wersji wyobrażam sobie nasze wspólne życie, a przecież trzeba tak mało, abym był szczęśliwy : wolność, Twoja obecność, pełna kontrola nad piciem. To wszystko jest realne i osiągalne, tylko nie dać się pokonać wolnemu upływowi czasu i przygnębieniu. Im dłużej tym bliżej. Kocham Cię tak, że to chwilami boli, ale jest to uczucie, które również mobilizuje, coś jak walka o przetrwanie. Postanowiłem sobie, ze jak dotrwam do wymarzonego szczęścia, to zrobię coś dobrego dla trzech największych wrogów. To może dziecinne ale pomaga w pozytywnej samorealizacji. 31.07 poniedziałek – Patrzę na zegarek, jest 4.17, o 06.00 rozlegnie się dzwonek na pobudkę. Wstaję, ścielę łóżko, idę do kącika sanitarnego, przemywam oczy ,włączam grzałkę, będę się golił. Teraz gole się częściej. Ogolony, myję zęby i szykuję talerze na śniadanie.  Ponieważ mam najlżejsze wstawanie, codziennie biorę śniadanie dla całej celi. Chłopaki błogo śpią ( ciągle im tego zazdroszczę ). Pobrałem z korytarza zupę mleczna (jest codziennie prócz niedziel ). 07.00, dzwonek na apel. Ryczę głośno, bo chłopaki muszą wstać, apel to świętość tutaj. Zrywają się zaspani i pospiesznie ubierają. Stajemy do apelu, meldunek o stanie celi i po wszystkim. Większość  wali do łóżek na dosypkę. Kto nie dosypia robi toaletę, inny układa pasjansa, jeszcze inny chodzi po celi od okna do drzwi. Kawosze parzą kawę, czajarze herbatę. Nigdy nie wiadomo czy spacer będzie przed czy po obiedzie. Zaczynamy grać w karty, szachy, no oczywiście jeżeli jest w celi telewizor, oglądamy. Jest spacer. Przerywamy gry, oglądanie i wychodzimy. Ten, któremu wypada „gajówka” zostaje posprzątać: zamiecie, umyje podłogę, umywalkę, wyczyści kibel, wytrze stoły .Czasami umyjemy okno. Obiad o 12 i później znów dylemat – co robić. Każdy list z domu to radość, każde widzenie to święto. Kolacja o 17.00 i znów nadmiar czasu do wypełnienia. Odwieczne tematy to : jaki wyrok się dostanie ,czy kobiety są wierne ,dlaczego jest się tutaj. I tak w kółko, aż rzygać się chce. Ktoś genialny wymyślił kiedyś karę pozbawienia wolności. Mam swoje wyjście awaryjne : czytanie, angielski. Ale to wszystko na nic, gdy uzmysłowię sobie, ze Ciebie nie ma. Nie mogę mieć pretensji do świata, ze jestem tutaj, ale bez Ciebie jest mi cholernie ciężko. Apel wieczorny o 19.00 i marzenie aby przyszedł sen. Wyobraźnia gra, co ty robisz? Dobranoc. 01.08 wtorek Zaczął się kolejny miesiąc bez Ciebie. Byłem u lekarza, bo mnie trochę przyatakował żołądek. Dokończyłem pisanie na konkurs, bo nad ranem złapała mnie wena twórcza. Wiesz, piszę te słowa z autoironią, ale wydaje mi się, że wyszły te moje wypociny całkiem nie źle. Wypełniłem u wychowawcy kartę uczestnictwa i oddałem wiersze do wysłania do Krasnystawu. 04.08 piątek Od rana katuję Mussoliniego, po apelu planuję pranie, bo trochę się nazbierało. Godzina 17.40 ! Pranie odkładam na jutro. Nareszcie!!! Dwa listy od Ciebie przyniósł oddziałowy. Już chce się żyć! Ponieważ będę mógł i tak odpisać Ci dopiero w poniedziałek, to dopiski zrobię jutro i w niedzielę, a Twoje listy przeczytam sobie sto razy i włożę na noc pod głowę. Cieszę się z tego, ze u Ciebie wszystko dobrze, martwi mnie jedynie to, ze zmieniasz prace na zatłoczona Warszawę. Myślę ,że może jak przyjedziesz 13 to jeszcze to omówimy. Zresztą, co ja wieczny bezrobotny mogę Ci poradzić.

                                                                               Całuję Cię i czekam - Szpak

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz