sie 29 2014

List 16a


Komentarze: 0

                                                  Skarbie!                                                                                            31.12 2000

 

Jest ostatni dzień roku stulecia i tysiąclecia. Jeszcze jestem w szpitalu. Jest mi bardzo smutno. Tęsknię za Tobą i za wolnością a to jest to samo.. Tyle czasu Cię nie widziałem ani nie miałem od Ciebie listu. Co za martwa cisza zapadła od Twojej strony? Czy to cisza przed burzą? W przypadku Ciebie brak jakiegokolwiek listu, to rzecz nietypowa. Brak wiadomości i konkretów – to załamuje. Ja wysłałem kolejne dwa listy, od Ciebie nie mam ani kartki.

01.01 2001 Poniedziałek. Przez całą noc zza muru dochodziły odgłosy sylwestrowego świętowania. Co robił mój Skarb?

02.01.2001 Wtorek. Zostałem wypisany ze szpitala, przeniesiony na inny pawilon, oddałem piżamę a otrzymałem ubranie, wreszcie będę mógł wyjść na spacer. Mieszkam w malutkiej, brudnej,  super małej celi,  tynk leci ze ścian i sufitu, okienko malutkie, dodatkowe kraty w drzwiach, taborety i stolik przykręcony do ścian i podłogi, a łóżka przyspawane. Jest tak ciasno, ze włazimy na siebie. Najgorszy jest kibelek, nie jest obudowany i załatwiamy się na oczach pozostałych. Ta cela ma status „N” czyli dla niebezpiecznych więźniów. Doczekałem się. Woda dociera dopiero wieczorem, wiec myję się prawie w nocy. Napisałem do sądu o przeniesienie do Białej Podlaski. Ciebie nie ma, wiadomości też.

03,04.01.2001 Dalej nic od Ciebie. Jedyny promyk słonka, to spacery, od powietrza w głowie po tak długiej przerwie zakręciło się.

05.01.2001 Piątek Źle. Po godz. 15 dostałem list od siostry. Wędrował do mnie 29 dni ale to nie jest istotne. Istotne jest, że wysłany został według stempla 07.12. A to oznacza jedno: że Ty nie napisałaś, bo gdyby tak, to list od Ciebie przyszedł by z sądu do mnie razem z listem siostry. Tłumaczę to sobie dwojako: po pierwsze, nie pisałaś wybierając się na widzenie, ale coś stanęło Ci na przeszkodzie i nie mogłaś po prostu przyjechać. Po drugie: nie napisałaś, bo nie chciałaś, nie przyjechałaś, bo nie chciałaś. Pozostaje mi wiec jeszcze poczekać ( mam przecież czasu do oporu ) do sprawy, może wtedy cos się dowiem. Nie wiem dokładnie kiedy jest sprawa, wiem tylko, ze po 20.01, a do Białej mam nadzieje wrócić wkrótce, bo tutaj jest fatalnie. Może w międzyczasie coś nadejdzie, może Ty się pojawisz, może, może, może…

06,07,08,09,10,11.12 2001 Ciasnota, duchota, tęsknota, głupota. Nadzieja matka głupich.

12.01.2001Piatek Minęło dwa miesiące od naszego ostatniego widzenia.

14.01.2001 Niedziela. Minęło dwa miesiące od otrzymania Twojego ostatniego listu.

15.01.2001. Wielka niewiadoma co się z Tobą dzieje, martwię się, bo Twoje milczenie tłumaczę sobie na razie przyczynami obiektywnymi.

16.01.2001 Nareszcie wróciłem do Białej Podlaski. Ulga po piekielnym Mokotowie. Ponieważ transport był łączony, to znaczy jechali w nich więźniowie z różnych zakładów karnych, przypadek sprawił, że w Siedlcach dołączono do nas kilku delikwentów. Wśród nich nasz wspólny znajomy z czasów bytności u Jurka Mola, który powiedział mi o pewnym fakcie dotyczącym Ciebie Malutka. Jeżeli wreszcie dotrzesz do mnie to powiesz mi o tym sama. Odezwij się wreszcie.

16,17,18,19,20,21,22,23.01.2001 Nadal nie wiem kiedy sprawa, nadal nie mam od Ciebie listu, nadal nie doczekałem się widzenia. Liczę, ze w tym tygodniu jednak będę miał sprawę, może od siostry dowiem się, co dzieje się z Tobą, dlaczego milczysz, dlaczego nie wiem czy żyjesz, a jeżeli żyjesz to jak, dlaczego to wszystko spotyka mnie właśnie teraz, gdy jedynie świadomość Twojego istnienia i Twoje poglądy na naszą przyszłość pozwoliły mi wszystko jakoś znieść. Jeżeli cos jest nie tak, dlaczego ja o tym nie wiem?

24,25.12 2001 Nihil Novi

26.01.2001 Piątek Zawieziono mnie na sprawę. Same złe rzeczy. Sprawa będzie się toczyć w trybie normalnym, to znaczy będą kolejno przesłuchiwani świadkowie, będą maglowane fakty, których już nie pamiętam i tak. Nie wystarcza, że przyznałem się do winy, że zostałem wrobiony, to jeszcze muszę raz przez to wszystko przejść. Kolejna sprawa odroczona do 12.03., więc beznadzieja dalej trwa. Ale to wszystko nic przy rozpaczy Twojego milczenia. Obiecałem sobie nie myśleć głupich rzeczy, jeszcze przez miesiąc dłużej nie wytrzymam. Na sprawie była siostra, siostrzeniec i siostrzenicy mąż, ale nie mogłem nic dowiedzieć się od nich na Twój temat, bo nie było takiej możliwości. Być może przyjadą do mnie na widzenie 2 lub 4 lutego, wtedy mi powiedzą coś z prawdy o Tobie, o ile ją znają.

31.01.2001 Bez zmian, ciekawe kiedy coś się dowiem, a może lepiej nie?

1,2,3.02 Podobno mam jutro mieć widzenie, ale nie wiem z kim. Od Ciebie nadal nic, to mi już weszło w przyzwyczajenie, musze cos z tym zrobić

04.02.2001 Niedziela Na widzeniu była siostra ze swoim zięciem. Dowiedziałem się, że dzwoniłaś do nich, że miałaś jakiś wypadek, że wyślesz do sądu pismo o zgodę na widzenie 9 po prawie trzech miesiącach), ze być może zobaczę Cię 10.02 lub 17.02. Cóż mogę?, cierpliwie i grzecznie czekać, tylko gdzie są listy od Ciebie?.

07.01. Zagadka listów powoli się wyjaśniła. Wieczorem wychowawca przyniósł mi list, który ja wysłałem do Ciebie z Mokotowa 22.12. Wyobraź sobie, że z Mokotowa do sądu w Białej Podlaskiej wędrował do 23.01 (ponad miesiąc), tam był ocenzurowany, a zwrócono go do mnie, bo od stycznia podrożały opłaty pocztowe i znaczek, który nakleiłem w grudniu za 80 groszy, okazał się za tani, i musiałem dokleić, a raczej ocenzurowany list włożyć w nową kopertę i ponownie oddać wychowawcy do wysłania. Myślę, że już prostą drogą, bez ponownej cenzury dotrze do Ciebie do końca tygodnia. Ale gdzie są do diabła jakiekolwiek listy od Ciebie?. Być może w tą sobotę lub niedzielę dotrzesz do mnie, chociaż już teraz we wszystko wątpię.

08,09.01.2001 Jak na razie bez zmian. Zero listu od Ciebie, ale to mnie nie dziwi, gdy średnio wędrują po 40 dni, pod warunkiem, że zostaną napisane. Jutro lub pojutrze przyjdzie nadzieja na widzenie z Tobą, jeżeli nie przyjedziesz to wyślę Ci ten list i dam sobie spokój. Przez cały czas polegałem na Twojej postawie i zapewnieniach, które brzmiały mi w uszach, albo chciały brzmieć jak cudowny werset z Pisma Świętego  „ Nie opuszczę Cię ani pozostawię”. Tego kurczowo się trzymałem, bo inaczej wszystko by straciło sens. Ale już zaczynam wątpić, bo to niewyobrażalne, żebyś tyle czasu nie dawała znaku życia. Czytałem ostatnio piękną książkę, z której wynotowałem sobie słowa bardzo odpowiadające mojej sytuacji, chociaż nie chcę wierzyć, że to mnie spotka „ Każdy musi stawić czoło swojej doli, bo w decydującej chwili każdy jest sam”

10.02.2001 W chwili największego załamania dostałem od Ciebie list datowany na 30.01.Jak Ty mnie wkurzyłaś! To miałaś wypadek, nie wiem jaki,  to zmieniłaś pracę, mieszkanie, wszystko co Ciebie dotyczy, a ja nic nie wiem? Wściekam się, płaczę, klnę, a Ty nie możesz przez 3 miesiące dać mi znaku? Jak mogłaś? Przez ten czas miałem dwa widzenia z siostrą, dostałem dwa listy od niej, list z noclegowni i od Bogdana, a od Ciebie nic! Czy było z Toba tak źle? I jeszcze twierdzisz, ze siostra ma pierwszeństwo na widzenie? Czy Ty drwisz ze mnie, czy nie masz serca? I jeszcze zapominasz włożyć do listu prośby o zgodę na widzenie? Skoro do 18.02 jesteś w domku, to jedź mi zaraz po zgodę na widzenie i przyjeżdżaj natychmiast do mnie! Czy Ty nie rozumiesz co to znaczyło dla mnie nie mieć od Ciebie wiadomości przez 93 dni? Przepraszam za ten ton ale momentami Cie aż nienawidziłem. Nie mogłem współczuć bo nie wiedziałem co się dzieje. Kocham Cię do obłędu, cieszę się, ze żyjesz, ale już dłużej tej tęsknoty mi nie funduj. Wysyłam Ci talon, który jest ważny do końca lutego, więc jeżeli przyjedziesz w lutym, to paczkę weź ze sobą, a jeżeli nie to wyślesz pocztą

                                                                                                      Szpak

 

Coś się kończy a coś zaczyna. Choroba, zmiana pracy, wynajem mieszkania i koszty z tym związane nie pozwoliły na uczucia. Niestety Listy z ciągłymi talonami na różne rzeczy, koszty wysyłek, dojazdy po zgody i na widzenia, przekroczyły fizyczne możliwości i psychiczną wytrzymałość. Bezczelność i tupet osoby, która odbywa karę za własne przewinienia, z których sam czerpał korzyści, zabiła wszelkie uczucia. Dobrze jest kochać, gdy się jest za murami więzienia i ma się czas na refleksje, dlaczego nie można było z taka sama siłą kochać na wolności. Dlaczego za murami nie ma kolegów, którzy na wolności byli ważniejsi?, dlaczego nie alkohol tylko talony? Dlaczego to Ona ma, a nie Ci którzy byli na wolności jako bóstwa czczone, zwłaszcza w ciągu alkoholowym, dlaczego nie rodzina, która czerpała zyski? Najwyższa pora aby przekazać pałeczkę.  Ona nie wierzyła w cudowne nawrócenie nigdy, świadomie i z głębi serca próbowała pomagać w przeżyciu tych pierwszych najgorszych chwil za murami. Niestety „daj palec”, zechcą „całą rękę”. Ona zmieniła pracę, po wielu trudnościach poznała inne Zycie i inną osobę : ciepłą, czułą i delikatną, a przede wszystkim normalnie funkcjonującą w środowisku. W jej łonie kiełkowało nowe życie, choć sama jeszcze o tym nie wiedziała.

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz