sty 04 2015

List 5c


Komentarze: 0

                        Witaj!

Dziękuję za list i kondolencje.

Cieszę się, że choroba dziecka okazała się mniejszego kalibru, oraz że dziecko wraca do zdrowia. Każdy Twój list jest podobny do poprzedniego, czyli przepełniony troska o dziecko, opisujący codzienne kłopoty, biedę, wynikający z tego niedostateczny poziom życia i ograniczenia. To smutne, bo jak mało kto znam Twoje ambicje, impulsywność i potrzeby. Wiem, ze bardzo musisz się męczyć w sytuacji, w jakiej obecnie się znajdujesz, bo te wszystkie „przymusy” nie leżą w Twojej naturze. Były etapy w życiu Białuski, kiedy była „samorządna”, niezależna i hulaszcza. Chociaż muszę obiektywnie przyznać, ze w okresie biedy, który przeżywałaś przy mnie, wykazałaś cierpliwość, tolerancje a nawet „przystosowanie”. Może wtedy naprawdę mnie kochałaś? Zresztą, wierzyłem w to całym sobą, bo nic takiego przedtem mi się nie przytrafiło, dopadło mnie to jak grom z jasnego nieba, chyba, a raczej na zawsze. Zastanawiam się jednak nad naszą obecna korespondencją. Czy Ty się do niej nie zmuszasz? Czy subtelność lub wrodzone „litościwe serce” każe Ci napisać te kilkanaście zdań, prawie zawsze jednakowych tematycznie? Z radością czytam o „rewelacyjnym” rozwoju dziecka, współczuje Ci w Twoich problemach, ale czegoś mi brak. Otóż idę o zakład, że oprócz codziennego młyna związanego z aktywnym zachowaniem maleństwa, znajdujesz zawsze trochę czasu na swoje zainteresowania. Wspomniałaś o nauce języka … i tyle. Nie wierzę, że nic nie czytasz, że nie słuchasz żadnej muzyki. Gdzie te Twoje dawne listy, pełne cytatów, pouczeń i własnych przemyśleń? Jeżeli uważasz, ze nie ma sensu dzielić się ze mną takimi subtelnościami, przyznaj to, ułatwisz mi sprawę. Ja i tak mam chyba jeszcze dużo złudzeń co do Twojej osoby. Jedno jest pewne. Muszę Cię zobaczyć jeszcze ten jedyny raz, popatrzeć na Ciebie, porozmawiać. I żeby świat się zawalił, tak będzie. Zapamiętam sobie Ciebie na resztę życia. Zobaczę Cię najdalej w sierpniu przyszłego roku a najszybciej w listopadzie tego roku. I może powiem sobie wtedy tak, jak śpiewa w swoim nowym przeboju Ryszard Rynkowski: ”… i zawsze chce się żyć dzięki Tobie …” Tylko nie wpadaj w panikę i nie rozum tych słów jako zapowiedź wejścia na siłę w Twoje Zycie. Absolutnie nie.  Ty zapewne myślisz, ze korespondencja z Tobą jest dla mnie dodatkiem do spokojnego, unormowanego życia więziennego. Trzy posiłki, spacer, telewizja i spać. Nic z tego. Życie tutaj zmieniło się o 300 % . Tutaj jest w tej chwili walka na różnych płaszczyznach, istnieją realne zagrożenia, cały czas jest napięcie i pilnowanie się na każdym kroku. Nieraz są to sytuacje tak drastyczne, że nie mogę o tym pisać. Doświadczenie pozwala mi na zachowanie swojego statusu, ale kosztem napięcia całodobowego. Po jednej takiej sytuacji zostałem przeniesiony do innego pawilonu, na inny oddział. Jestem w celi 2-osobowej o gorszym standardzie, ale i spokój mam większy, może również dzięki lekom psychotropowym, które przepisał mi psychiatra. Telewizora tu oczywiście nie ma, może niedługo będę miał radio. Mam fajną „ Historie Polski w pigułce”, zestaw do angielskiego ( podręcznik, rozmówki i Twój słownik) i to wszystko. Telefonować mogę raz w tygodniu, aktualnie w środy. Do telefonu mogę być puszczany w godz. 10 – 12 ale przysługuje mi 10 minut rozmowy tygodniowo. Czy jest jakaś szansa, żebyś to Ty, w jakąś konkretnie ustaloną środę w wymienionych godzinach podniosła słuchawkę?  Za usłyszenie Twojego głosu oddam trzy widzenia z siostrą. Napisz mi co o tym sądzisz. Co do siostry, nie byłaby sobą, gdyby nie postarała się o numerek w jej stylu. Jak zapewne pamiętasz, w czasie ostatniego zamieszkania w noclegowni pisałem nocami prace na konkurs „Pamiętniki bezrobotnych”. Rozstrzygnięcie przesunęło się o kilka miesięcy z powodu ogromnego nawału prac. Już z więzienia napisałem do organizatorów, aby zgodnie z tym, co opisywałem, odbywam obecnie oczekiwana karę. Jako adres do korespondencji podałem adres siostry.  Gdy w styczniu przyjechałem z Białegostoku do Siedlec, dostałem pismo proponujące od jutra, że w związku z otrzymaniem nagrody za pracę, organizatorzy proponują mi pisanie niejako dalszego ciągu, relacji z odbywania kary i planów po wyjściu na wolność. Nie bardzo wiedziałem o co chodzi, więc zadzwoniłem do Warszawy. Okazało się, ze dwa miesiące wcześniej otrzymałem nagrodę 10 starych milionów, dyplom i gadżety, które przesłano na podany adres, a odbiór pokwitowała siostra. Zadzwoniłem do niej, a ona na to, że wszystko wyjaśni mi na widzeniu. Przyszła za kawałek z moim synem.  Jej wersja:  tak, dostałem przesyłkę i pieniądze, ale postanowiła na razie tego nie ujawniać, żeby dobrze je zagospodarować. I lepszy numer: ponieważ jej córy i mąż co miesiąc dają jej po parę złotych jako „składkowe” na paczkę dla mnie, chciała utrzymać przed nimi fakt otrzymania tej nagrody, bo wtedy – cytat: „oni przestali by jej dokładać”. Ścierwo.  Jak się okazało, ona te pieniądze zainwestowała w swojego syncia, który zaraz po wyjściu na jesieni z pudła wdał się w romans ze starsza od siebie kobietą, która mieszka u nich na górze. Paweł zamieszkał tam z nią, jej rośnie brzuszek i mimo, Ze pracuje, siostra im pomaga, bo syn nie chce nic robić a obsiedli go różni komornicy. Dałem siostruni ultimatum: do końca lutego mam mieć staranne radio, bo zwariuje w tej celi, a do końca marca pieniądze. Wtedy ma je oddać mojemu synowi, a on już zrobi to co potrzeba. Gdy Siostrzenicy i reszcie powiedziałem o wszystkim, były wściekłe na siostrę, a mnie na przepustce powiedziały, że odtąd same będą robić paczki. Niedługo zabiorę się do pisania, czekam tylko na papier i przybory które otrzymam z Uniwersytetu Warszawskiego. Te moje wynurzenia maja być wykorzystane do pracy ze studentami socjologii i prawa UW i Instytutu Gospodarstwa Społecznego. Niedawno odesłałem im ankietę – test, który otrzymałem do wypełnienia (245 pkt!). Prawda jaka ze mnie pozytywna postać? Literat, intelektualista, wierny uczuciom ( od 97 kocha jedna, jedyna, wyśnioną), niepalący, romantyk. To awers. A rewers? Awanturnik, nożownik, niedouk, kryminalista, alkoholik. Tylko to uczucie pozostaje jednakowe po obu stronach monety. Takie niedomówienia, sztuczność i tematy zastępcze pomiędzy nami to cholerna męczarnia dla mnie. Przecież ja nigdy nie potrafię myśleć o Tobie w kategoriach: „dawna miłość”, koleżanka, znajoma czy nawet przyjaciółka. Co ja mam z tym zrobić? Tyle razy obiecywałem sobie, żeby nie poruszać w listach tych kwestii, ale to mi się wymyka. Zwariuję czy coś?

No dobra, przepraszam, ruszyło mnie znów. Bądź zdrowa.      „Szp.”

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz