Najnowsze wpisy, strona 2


lip 30 2015 Odp list2
Komentarze: 0

                                            Witaj!

 

Początkowo czułam się źle, tez miałam jakieś nocne omamy.  Teraz jest już dobrze. Wiesz, zawsze myślałam, że lampka wina przy romantycznej kolacji jest miłym dodatkiem, nawet do późniejszych fantazji. Nie myślałam nawet, ze ta jedna lampka wina uruchomi u Ciebie jakiś zapalnik do szwendania po mieście. Były święta więc samotnego, chorego człowieka wypadało odwiedzić. Nie mogłam przewidzieć, że gdy wypijemy wini, Ty wyruszysz na miasto –nawet nie wiedziałam kiedy – i wrócisz z wódką, oraz dwoma kumplami. Kolejne wyjście w miasto i kolejni nowi koledzy …tak było cały czas. Gwar, przekrzykiwanie, awantury i powstały bałagan typu te brudne gary. Jednym z najgłośniej krzyczących byłeś właśnie Ty. Nie pamiętasz, ale uwierz, po alkoholu zmieniasz się w bestie. Latałeś po mieście, czepiałeś się kolegów a na koniec wymiotowałeś. W przerwach na seks pojawiała się miska na wymioty. Cierpliwie znosiłam ten krzyk, gwar i cierpliwie wynosiłam te miski. W pewnym momencie i moja psychika siadła, wtedy ja zaczęłam podnosić kieliszek i wtedy ja stałam się odporna, ślepa i głucha .. co mi szkodziło to była i tak „ noc żywych trupów” Tak, nagle otrzeźwiałeś i nagle byłeś ten święty i nie dlatego, że kochałeś, raczej  dlatego, że Twój organizm nie mógł już przyjąć więcej alkoholu. Może to smutne, może przykre ..ale to szczera prawda. List podaję i czekam na telefon. Całuję Cię mocno i pozdrawiam.

cze 13 2015 Odp. list 1
Komentarze: 0

                                        Witaj

 Mam szlaban w domu. Nie mam jak zadzwonić. Uprałam spodnie, te które dałeś mi do przebrania a ja zakrwawiłam z przyczyn fizjologicznych oraz bluzkę. Mam teraz problem jak Ci to oddać .. wiem, że to Twojej byłej żony. Cos może wymyślę. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Pamiętam tylko fragmentarycznie. Pamiętam jak weszłam do baru. Była zła i po tabletkach uspokajających. Widać jedno piwo wystarczyło by urwał się film. Wtedy zaopiekowałeś się mną, zabrałeś do swojego domu. Grzecznie poszłam spać. Spałam widocznie dość mocno. Rano gdy otworzyłam oczy, nie bardzo wiedziałam gdzie jestem, za to widok postaci na fotelu, spowodował natychmiastowe wyparowanie alkoholu.  Widziałam porysowaną tatuażami gębę , która przypominała bardziej goryla niż faceta, rozwaloną w szczerym uśmiechu. O ławę dalej siedział ktoś w rodzaju „żywego trupa”..równie wyszczerzony. Nie widziałam Ciebie, więc zaczęłam się niepokoić. Rozglądałam się po mieszkaniu. Wszystko było ok., czysta pościel, schludnie i czysto … widać nie melina. W końcu „żywy trup” poinformował mnie, ze zaraz wrócisz, że nie mam czego się bać … czy mnie to uspokoiło? Przyszedłeś ale byłeś pod wpływem alkoholu. Wobec mnie byłeś delikatny, ale jakbyś zmienił się o 360 stopni. Faktycznie nie znam Cię na tyle, ale pomyślałam, że picie Ci nie służy. Co do kolegów .. mimo, że menele, byli bardzo sympatyczni, było mi ich szczerze żal. Nie wiem, jak i kiedy dostane się do Ciebie ale ubranka jakoś Ci oddam. Pozdrawiam

                                                                                                  Znajoma

cze 04 2015 List 1 d-d
Komentarze: 0

                                             Witaj!

Już ze mną lepiej, wiec postanowiłem pisać Ci dalej. Reasumując poprzedni list : z włamań nic nie wyszło, w Lotto nie wygrałem, nie mogłem więc zarobić, porwać Cię. Stad jeszcze jedna próba zdobycia kasy. I w moim przypadku zdarzyła się Warszawa. Jak Ci wspomniałem, byli to zupełnie inni ludzie. Ponieważ byłem „spalony” w działalności legalnej, wyrobiono mi cały komplet dokumentów, w ciągu tygodnia, stomatolog zrobił mi porządek z zębami, fryzjer, ciemne okulary i td. Wszystko było w toku, mieszkałem sobie w wygodnej kwaterze na peryferiach stolicy, wieczorami chodziłem do niedalekiego Mc Donalda, żeby popatrzeć się na „Warsaw by Wight”, a rano jazda do biura lub w trasę. Codziennie wykonywałem telefon do Ciebie, ale zawsze odkładałem słuchawkę, bo nigdy nie był Twój głos. Działalność była teraz trudna, bo wymagała faktycznego, poręczenia bankowego (miałem konto w Milenium). Miałem sekretarkę do komputera (jak wiesz, ja w tej dziedzinie jestem neptek), nauczyłem się jeździć „Fordem”Vanem (miałem lewe prawko). Wszystko było obliczone na jeden duży numer, którego finał miał być pomiędzy 5 a 10 czerwca. To mogłybyć naprawdę niezłe pieniądze, bo całość polegała na obrocie towaru, który nie zmieniał miejsca pobytu, a subtelność polegała na różnicy w podatku VAT ( 7% - 20% ). Jak Ci pisałem, przyjechałem do Siedlec i zdjęto mnie z ulicy. Koniec marzeń o Tobie. Wszystko mi Ciebie przypomina, nawet język angielski, który systematycznie katuję, bo korzystam z Twojego Słowniczka i Rozmówek. Cieszę się, że pewne rzeczy się „przefiltrowały” i bardzo mi źle, że nie mogę Ci pomóc, bez iluzji, ja też jestem na jakiś czas udupiony, a moje słowa otuchy i współczucia, latają Ci pewnie koło ślicznej Twojej pupy. Pisz mi proszę dużo o sobie, tyle możesz dla mnie zrobić. Bądź mi życzliwa ( ja żyję tylko marzeniami i wspomnieniami) Całuję Cię

                                                                                                                     Szpak

Miesiąc temu zmarł Przybylak (57 lat). Rzadko pił, ale wpadł w cug. Pił kilka dni. Dostał padaczki i wylewu, umarł nieprzytomny – niech mu ziemia lekką będzie mimo wszystko. Na pogrzebie było bardzo dużo znajomych – 80 % pijanych.

maj 30 2015 List 1 d-c
Komentarze: 0

                                Witaj!

Dziękuję Ci za list, który jak „za dawnych czasów” jest dla mnie wydarzeniem najważniejszym.  Wystraszyłaś mnie, bo określasz swój stan fizyczny i psychiczny jako spustoszenie. Czy aż tak? Wiem, jak jest Ci ciężko i prawie wszystko dzieje się przeciwko Tobie – bieda, brak swobody, zależność. Zawsze miałaś temperamencik, nieokiełznany charakterek, lubiłaś chłonąć życie i jego uroki. Jesteś osobą nietuzinkową i masz w sobie dwie wady : inteligencje i dobre serce. Tak, tak to są wady w połączeniu z cechami, które wymieniłem wcześniej.  Nie można jednocześnie być buntownikiem zależnym od kogoś a także kochając swobodę decydować się na dziecko. Nigdy nie poznałem prawdy o tym okresie, ale wiele godzin przemyśleń pozwoliło mi domyślać się, że spotkało Cię tam cos złego. I tu przychodzi właśnie moment na wytknięcie wady dobrego serca. Gdybyś była twarda, bezwzględna i egoistyczna, pewnie teraz Twoje problemy polegały by na nadmiarze a nie braku szczęścia. Między innymi ja korzystałem z Twoich „wad” Gdy na początku byłem w areszcie i oznajmiłaś mi, że wyjeżdżasz do pracy, przeczuwałem zło. Przyznaję było to egoistyczne, myślałem tylko o sobie, a konkretnie o dupie, o Twojej dupie. To nic dziwnego. Od wielu miesięcy gniłem w pudle, byłem bezgranicznie zakochany, stęskniony i zazdrosny. Nigdy tego nie ukrywałem. Moja wyobraźnia zachłystywała się obrazami tego co robisz. Żebyś chociaż wtedy jasno zrobiła odwrót …  Ale to tylko taka dygresja.  Zaczęło mi być żal strasznie Ciebie, gdy zrozumiałem, że w brzuszku u Ciebie rośnie maleństwo a Ty zostałaś na lodzie. Wiesz, gdy byłaś w szpitalu, obaj z Mirem poszliśmy na włam, by jakoś Ci pomóc. Nic z tego nie wyszło. Ale to było wzruszające: pijany Miras i rozczulony Adam powiedzieli „ Idziemy, aby zarobić dla niej’ Coś w tym jest, że Ciebie tak wszyscy z mojego otoczenia kochali. Później nastał okres gorszy niż „czarna dziura” Zero wiadomości od Ciebie. Kierowniczka dała mi robotę – 4 razy w tygodniu przychodził jej syn, któremu udzielałem korepetycji z polskiego i historii. Miałem wiele szczęśliwych godzin, bo dostawałem od nich zawsze jakąś wałóweczkę. Raz w miesiącu dostawałem wypłatę ok. 150 zł. Kupowałem chłopakom papierosy, trochę jedzenia a za ok. 50 zł grałem w Lotka. To chyba akurat zrozumiesz. Wygrać!, Wygrać! Porwać was. Reasumując z włamań nic nie wyszło, w lotto nie wygrałem … jakoś trzeba było żyć dalej. Przepraszam, dalej opowiem Ci w następnym liście, bo coś ostatnio źle się czuję. Całuje Cię mocno.

Szpak

maj 28 2015 List 1d-b
Komentarze: 0

                                                     Witaj !

Dziękuję Ci za list, za to, ze odpowiedziałaś. Zawsze wiedziałem, że masz zaczątki na bycie kulturalna osóbką. Napisał, to odpiszę. Ale teraz serio -  serdecznie dziękuję, ze jesteś miła. Piszesz, ze trochę się zestarzałaś. Czy masz na myśli tylko stronę fizyczną?, czy i życiową, psychiczną? Wiele doświadczyłaś, to fakt, ale z tego listu dostrzegam i pewne pozytywy. Opisujesz mi relacje, zachowania i zwyczaje dziecka, trochę narzekasz na nadmiar obowiązków, na energiczność (cała Ty w małym opakowaniu) ale równocześnie nazywasz je „ małe talibu” dostrzegłaś wreszcie to, co chyba najważniejsze – relacje, chcesz zmienić nawyki i być dobra matką. Niech Ci Bóg dopomoże, myślę, że jesteś dobrą matką . Kto by pomyślał, ze w rok po urodzeniu jeszcze karmisz piersią! Ważysz 47 kg – tylko Cię na rękach nosić. Wiem, masz masę ograniczeń i wyrzeczeń, co nie jest do końca zgodne z Twoją naturą. Ale myślę, że takie obecne życie jest o niebo lepsze od alkoholowej cyganerii, która mimo wszystko momentami była cudowna. Jeżeli mimo tylu zajęć i obowiązków nie odpuszczasz sobie pod względem intelektualnym, to jestem okropnie dumny z Ciebie i cieszę się. Świat się przewrócił – Ty wstajesz o 5 rano a ja tu mam pobudkę o 5.45 W ubiegłym roku, gdy bezskutecznie czyniłem próby, aby skontaktować się z Tobą, napiłem się okropnie dużo z żalu (głupie tłumaczenie) i z kilkoma osobami pojechaliśmy do Ciebie „już był w ogródku, już witał się z gąską … „ Tak,  tak,  byłem pod Twoim domkiem, ale stchórzyłem, pomyślałem, że tylko biedy Tobie narobię. Odjechaliśmy. Po trzeźwemu powiedziałem sobie, że nie wypije nic więcej, że zrobię wszystko, żeby spędzić z Tobą jeden dzień świąt Bożego Narodzenia. Ale 3 grudnia zostałem aresztowany i wywieziony Az do Nowego Sącza. Chodziło o jeden zarzut z tej samej sprawy. Po zaledwie 44 dniach pobytu w więzieniu dostałem mały wyrok w zawieszeniu i wypuszczono mnie na wolność (18 stycznia tego roku). Jechałem do Siedlec 19 godzin i ryczałem w przedziale w firankę, bo wysłałem do Ciebie z pudła dwa listy, a nie miałem odpowiedzi. Wróciłem do noclegowni, stamtąd dzwoniłem jeszcze wiele razy, nigdy Ty nie odebrałaś. Otrzymałem propozycję robienia tego samego co poprzednio, tylko na czyjeś nazwisko. Nie miałem jeszcze zakończonej starej sprawy, ale postanowiłem zaryzykować. Zrozum moje myślenie : jeżeli zaryzykuje i powiedzie mi się, to zrobię dużo więcej niż poprzednio, nie roztrwonię ani złotówki, bo to wszystko będzie po to, żeby zdobyć mieszkanie i móc zabrać Cię i zapewnić byt przynajmniej na kilka lat. To był jeden cel, jedyne pragnienie, mimo zwykłego ludzkiego strachu. Marzyło mi się, ze po wszystkim pojadę po Ciebie, oddam Ci pieniądze, postawię przed faktem dokonanym, ale na normalnych materialnych podstawach. W lutym wyjechałem do warszawy. Miałem do czynienia z ludźmi innego pokroju. Miałem mieszkanie, miałem co jeść, a wolny czas spędzałem tak , jak zawsze marzyłem – byłem w muzeum, na kilku koncertach itp. Wbrew zakazowi dwukrotnie dzwoniłem do Ciebie. Fiasko. Już powoli obraz Twojej twarzyczki zacierał mi się w pamięci, nie mogłem sobie z tym poradzić, doszło do tego, ze postanowiłem sobie, ze wkrótce wyślę do Ciebie kogoś, aby na 2-3 dni przywiózł Ciebie do Warszawy. Ale 24 kwietnia miałem wreszcie zakończenie sprawy bielko-podlaskiej Dostałem tam 2 lata i 8 miesięcy i że otrzymam wezwanie. Miałem już wracać do Warszawy, gdy zatrzymał mnie policyjny radiowóz. Mieli nakaz dostarczenia mnie do zakładu karnego. A miałem dostać przecież wezwanie … No cóż obecną odsiadka wyczyszczę sobie życiorys, ale z pewnych rzeczy nigdy nie zrezygnuje, nie będę w stanie. Przepraszam, za te szczegóły, zanudzam Cie nimi ale muszę Pozdrawiam i całuję. Proszę pisz !!!!

                                                                                     „Szpak”