Najnowsze wpisy, strona 8


lut 25 2015 List 9c
Komentarze: 0

                                      Witaj

Przez moment byłem bardzo szczęśliwy, bo otrzymałem dwa listy od Ciebie, jeden po drugim. Dziękuję Ci za to, oraz za życzenia a także za notatki historyczne. Głowę mam tak naładowana tematyką związana z historią Polski. Że w nocy zamiast przyśnić mi się seksowna dziewucha z agencji ( co w więzieniu normalne), pod koc wlazł mi Bolesław Chrobry.  Przygotowania do świat są na pewno pracochłonne, a Ty jesteś osóbka systematyczną i takie rzeczy trochę lubisz, podobnie jak projektowanie czy wystrój wnętrz.  Wspominasz o pisarzu. Pamiętam fragmentarycznie programy telewizyjne z jego udziałem w latach osiemdziesiątych. Jeżeli chodzi o książkę pod tytułem „Gracz” to ją czytałem. Współczuje Ci co do wydarzeń stomatologicznych, ale gratuluje, że wreszcie się tym zajęłaś. To ważne dla Twojego samopoczucia, choć jak pamiętasz, twój problem z  ząbkami nigdy mi nie przeszkadzał, bo uwielbiałem kształt i wyraz Twoich ust, podobnie jak oczu. Tyle, że co do wyrazu oczu, to właśnie bardziej on powodował moja zazdrość niż gdybyś kręciła przed innymi facetami pupa.  Ale wracając co do uzębienia – całkowicie Cię rozumiem. Gdy rok temu robiłem z tym samym porządek w Warszawie, byłem nastawiony negatywnie. Ale gdy przestałem być szczerbaty, zaraz poczułem się inaczej. Fakt, ze mnie brakowało 4 sztuk, resztę zębów mam zdrowych, ale przez pierwsze dwa tygodnie nocami czytałem na głos, żeby nie seplenić. Teraz to bajka, mówię bardzo wyraźnie, zapominam, że była jakaś interwencja protetyka. (jeden ząb straciłem pod „trafo” po agresji pewnej „Białej Damy”. .Gdy będziesz już miała wszystkie zrobione, musisz przemóc się w temacie spożywania posiłków. Dam ci taka radę : jedz większe posiłki w samotności, bo osoby, które wiedzą, że masz wstawki będą odruchowo spoglądać jak sobie radzisz. W obecności osób, które nie wiedzą, spożywaj bezpiecznie posiłki, płyny. Po upływie około 3 – 4 miesięcy Twoja jama ustna „dotrze się” i psychika także. Te rady dał mi stomatolog i całkowicie się sprawdziły. Bardzo interesują mnie opisy dotyczące dziecka. Wielokrotnie wyobrażam sobie jego wyprawy z fotela na stół, siedzenie z poważną minką przy własnym stoliczku, lub siedzenie na sedesie w rajstopkach. Zabieraj dziecku torebki foliowe, bo bez żartów, to jest niebezpieczne (przepraszam za pouczający ton). Musisz zdawać sobie sprawę z nieuchronności i szybkości upływającego czasu Dziecko ani się obejrzysz, błyskawicznie wydorośleje, a Ty będziesz tęsknić za czasami, gdy jest małe i psoci. Tego zjawiska nikt nie zmieni. Psoty to rozwój i poznanie świata, tego tez nikt nie zmieni. Być może fragmenty listów, będą kiedyś cennym dokumentem i pamiątka z dzieciństwa, a jakże prawdziwym, bo pisanym nie w formie wspomnień, tylko na gorąco. Takie rzeczy zdarzają się raz na tysiąc razy, ze na piśmie utrwalone są „dzieje” małego brzdąca, który nie rozumie, ze obchodzi bardzo pewnego kryminalistę . Piszesz mi o propozycji podjęcia pracy. Ta sprawa ma Kika aspektów. Ale naprawdę nie wiem co Ci doradzić, mogę Ci tylko współczuć rozterki, w której się znalazłaś. Pieniądze są Ci bardzo potrzebne to zrozumiałe. Powrót do praktyki w Twoim wieku tez jak najbardziej na czasie. Nie wiem jakie mogą być rozbieżności między czytaniem przepisów a praktyką, ale po mojemu jest tak: gdy raz zaczniesz to szybko wpadniesz w rytm, a później w pewną rutynę. Skoro właściciele są „za” to albo doskonale improwizowałaś, albo czujesz, ze dasz radę. Początki mogą być trudne, ale potem przychodzi ulga i poczucie pewności siebie. Pozostaje kwestia terminów.. tu jest pewien problem na płaszczyźnie podjęcia pracy – dokończenie sprawy ząbków. Bardzo Ci współczuję, bidulko Ty moja, bo wszystko zwaliło się na Twoja główkę jednocześnie. Trzymam kciuki za pozytywne rozwiązanie tego dylematu. Szkoda tylko, ze problemu zębowego nie mogłaś rozwiązać wcześniej, ale rozumiem, że nie miałaś na to zbyt dużego wpływu. Ja miałem być dowieziony do sądu na sprawę cywilną o spadek po ojcu, ale została odroczona (brak konwoju). Czekam na informacje od prezesa „Radia dla Ciebie” na temat nagrania reportażu. Zgoda dyrektora zakładu karnego już jest, pozostały szczegóły do uzgodnienia. Nadal mieszkam w celi 2-osobowej. W sobotę przedświąteczną była u mnie na widzeniu siostrzenica – młodsza i starsza. Tydzień wcześniej był Daro, który Cię pozdrawia. Masz również pozdrowienia od Adama z noclegowni. Dzwonię do nich co środę, bo nie mam gdzie.

Dziękuję Ci za piękne słowa życzeń wielkanocnych. Niech Bóg ma Ciebie i dziecko w opiece. Napisz mi szybko jak rozwiązałaś wszystko.

                                                                                                              Szpak

lut 22 2015 List 8c
Komentarze: 0

                                             Witaj !

 Swój list zaczęłaś od zagadki – nie mogę domyśleć się co oznaczało zdanie, że „coś mi się lata nie zgadzały”, i który mamy rok. Rok mamy 2003, ale ja normalnie myślę, ze to jest rok 2000, kiedy siedzę w areszcie w Białej, kiedy jest n o r m a l n i e   pomiędzy nami. Z wielką uwagą czytam opisy dotyczące dziecka, bo już jestem całkiem spokojny o Twoje uczucia do dziecka. Ty także doskonale zdajesz sobie sprawę, ze ten mały awanturnik to Twój skarb i cel w życiu. Wszelkie niedogodności związane z byciem matką to nic w porównaniu ze szczęściem, które taki stan niesie. Ani się obejrzysz jak szybko przeleci czas … a dziecko osiągnie status gimnazjalisty. Relacje, które Ty dostrzegasz pomiędzy zachowaniem swoim a dziecka są na pewno trafne, chociaż troszkę potraktowane wybiórczo. Ja ze swojego dzieciństwa pamiętam, ze zawsze tęskniłem do towarzystwa ludzi i do pieszczot, ale było z tym cienko, zawsze deficyt. Babcie musiała mi wystarczyć, zastąpić normalną rodzinę. Ta błogość i pełnia nastąpiła w prawie pełnym wymiarze, gdy mogłem do woli poprzytulać się do Ciebie, szczególnie gdy mieszkaliśmy razem. I nie chodzi tu wcale o aspekt seksualny. Teraz tez momentami czuję się tak samotny, ze jest mi bardzo ciężko. Podobnie jak Ciebie dopadła mnie grypa. Był to koszmarny tydzień. Bóle głowy, stawów, gardła, katar, duszący kaszel, poty i całkowite rozbicie. Teraz jest troszkę lepiej, nawet w prima aprilis wyszedłem na spacer. Z fizjologią lepiej, gorzej z psychiką. Może to wiosenna depresja, może męskie klimakterium, ale nic mi się nie chce. Skończyłem pisemny etap przygotowań z historii polskiej państwowości ( 960 – 1795). Nie mogę przybrać się do nagrywania pytań i odpowiedzi na kasety. Po prostu mi się nie chce. Kiedy ten kryzys minie? Nie wiem. Otrzymałem natomiast interesujące pismo od organizatorów konkursu, w którym zostałem nagrodzony. Poinformowano mnie, ze wyróżnione prace poddane SA w tej chwili obróbce redakcyjnej. Na jesieni ukaże się edycja książkowa – otrzymam egzemplarze autorskie. W piśmie tym zwrócił się jeden z jurorów, pan dr. Andrzej Budziński. Napisał mi, że oprócz pracy naukowej zajmuje się prowadzeniem Regionalnej Rozgłośni Polskiego Radia, jest jej szefem. Zapytał się mnie, czy wyrażam zgodę na zrealizowanie audycji radiowej z moim udziałem. Jeżeli ja wyślę mu pisemną zgodę, to on wystąpi do Dyrektora zakładu Karnego o umożliwienie takiego nagrania. Zgodę wysłałem i czekam. Dziękuję Ci, ze wyjaśniłaś mi zagadkę włosów. Myślę, ze nawet w łysinie byłoby Ci do twarzy. Co do reakcji mamy, mogę ja zrozumieć, aczkolwiek uważam że Twoje okolice to bezpieczny teren. Irakijczycy jako arabowie i muzułmanie nie spożywają alkoholu, a u Ciebie to przecież zagłębie bimbrowi.  Jeżeli nie sprawi Ci to kłopotu i znajdziesz czas, wynotuj mi z encyklopedii ogólne objaśnienia haseł : Emanuel dom ( kandydat na tron polski w 1733 roku), Siciński Władysław (zerwał sejm w 1652), Radnot ( traktat w Radnot w 1656),. Przepisz je żywcem z encyklopedii – dzięki. Co do Twoich zajęć, to rozumiem sytuację, ale nie jest to dla mnie dobra nowina. Muszę zmobilizować chęci, wyobraźnię i przetrwać to wszystko. Przełomem będzie czas lipiec – sierpień. Albo wóz albo przewóz. Był u mnie na widzeniu Żyraf, jakoś mimo ze ma rodzinę, tez nie może się odnaleźć. Taki wiek?, Niespełnienie? Szarzyzna? Masz od niego pozdrowienia. Od chłopaków z „Seniora” także. Głównie Adam pyta się o Ciebie, bo reszta z reguły nawalona. Chłopaki z noclegowni wiodą charakterystyczne życie. Mirek otrzymał okresową, 6 – miesięczną rentę inwalidzką na nogi i na głowę zarazem. On już prawie nie chodzi samodzielnie, holują go nawet do ubikacji. Ja dzwonię do nich co tydzień, żeby wykorzystać te swoje telefony tygodniowe pięć minut, ale jeszcze nie trafiłem na Mirka trzeźwego. Zamieniam zwykle parę słów z Adamem i z panią Zosią i to wszystko. Do chłopaków swoich nie dzwonię, Bo już tam dawno odłączony telefon. Oni maja telefony komórkowe, ale to z kolei pożerałoby impulsy. Gdzie indziej nie dzwonię, bo nie ma po co, a tam gdzie bym chciał, nie mam pewności, że usłyszę ten drogi mi głos. Cela, w której mieszkam, jest tak ciasna i ciemna, ze po woli ślepnę, bo żarówka jest symboliczna. Myślę, że depresyjna, która mnie dopadła, minie wkrótce. Jakby nie patrzył, mam już  „z górki”, czyli przepołowiłem karę dawno. Tylko czy po wyjściu czeka ten właśnie „świat wymarzony”? Chyba raczej nie. Czy unikanie alkoholu, uzyskanie własnego lokum, znalezienie normalnego źródła utrzymania, to wszystko o czym marzę? Nie, jeszcze raz nie. Cos, co powinno być wpisane w życiorys normalnego człowieka, a więc dom, praca, kontrolowana abstynencja, całkowicie przestało mnie rajcować. Nie wiem jak określić i nazwać to, co się dzieje w mojej głowie i duszy, ale najbliższe będzie chyba temu, że wzbiera we mnie eksplozja chęci do napisania czegoś nietuzinkowego, innego, kochanego. Tak jak bym był tuż od momentu, kiedy słowa same polecą na papier. Marzę, żeby po wyjściu zaszyć się w jakiejś norze, gdzieś na skraju lasu, mieć cicha maszynę do pisania, stertę papieru, byle co w lodówce i zapas dobrej herbaty. I pisać do oporu. A kobieta Tak, też, ale raz na jakiś czas. Ta jedyna określona. Znamy ją oboje. Puściłem trochę wodze fantazji. Ale nie tak wiele znowu potrzeba, aby się to spełniło.

                                       Pozdrawiam serdecznie i czekam na list  „Sz”.

lut 11 2015 List 7c
Komentarze: 1

                                                Witaj !

Dziękuję Ci za list, który otrzymałem w środę z samego rana. Bardzo chciałem usłyszeć Twój głos, ale niestety, nie miałem możliwości zawonienia o 12 – stej, bo jak Ci wspominałem, odbywam karę w oddziale, gdzie są pewne rygory regulaminowe, do których muszę się stosować. Próbowałem dzisiaj, tj. 19, ale do telefonu puszczony zostałem około 13 godz. Odebrała Twoja mama, więc szybko się „ewakuowałem”. Bardzo żałuję, bo ja po prostu tęsknię za Tobą. Siedzę w malutkiej dwuosobowej celi, czas staram się wypełniać czym się da, a podskórnie myślę o Tobie. A już w nocy … Przeczytałem niedawno rewelacyjną książkę o genetyce, która dała mi wiele jasności na pewne cechy osobowości ludzkiej (załączam Ci notatki). Dowiedziałem się z tej książki między innymi o genetycznych predyspozycjach niektórych ludzi do określonego rodzaju uzależnień. Nałóg palenia jest tam stawiany na równi z narkotykiem. Dlatego rozumiem już teraz, ze nierealne były moje marzenia żebyś nie paliła. Rozumiem też Twoje ostatnie zdanie z listu, że papierosy SA dla Ciebie niekiedy jak pastylki uspakajające. Jeżeli Ty genetycznie masz większe predyspozycje np. do nikotyny właśnie, nie masz szans nigdy przestać palić, możesz starać się tylko zmniejszyć dawkę. Innym całkiem aspektem genetyki człowieka poruszanym w tej książce jest seksualność kobiety i mężczyzny. Geny kobiecego mózgu odpowiedzialne za pociąg seksualny podświadomie nakazują jej szukać zbliżenia z mężczyzną jako samcem, który ją zapłodni. To przechodzi później w instynkt macierzyński. U mężczyzn geny seksualności nakazują mu zbliżenia z jak największa ilością kobiet – samiec, aby zapewniły one ciąg prokreacyjny i kontynuowanie gatunku ludzkiego. Aby czynności te nie były wykonywane z przymusem, mózg produkuje substancję „przyjemnościową” – dopaminę, powodująca doznania rozkoszy, orgazm itp. Przez miliony lat rozwoju gatunku ludzkiego człowiek oszukał naturę, czerpiąc z czynności seksualnej jedynie przyjemność a nie chęć rozmnażania. Zdarza się też czasem „dopaminowe” dopasowanie genetyki, które przekracza normalne zainteresowanie partnerką. Człowiek podświadomie wyczuwa, że to właśnie ta. Potocznie powiemy, ze „zaiskrzyło, a po bliższym poznaniu przechodzi to w fascynację, zauroczenie, często towarzyszy temu chorobliwa zazdrość. Myślę , że i ja jestem w jakimś stopniu przykładem takiego „trafu”. Wtedy w barze, stałaś tyłem do wejścia. Gdy zobaczyłem ruch Twoich bioder i usłyszałem Twój głos, działo się ze mną  coś dziwnego. Wszystko we mnie skowytało za Tobą, a późniejsze doświadczenia jeszcze to potwierdziły. Nie zdawałem sobie przedtem sprawy, że może mnie coś w życiu tak wziąć. Może dlatego nie potrafię sobie do tej pory z tym poradzić. Ty mnie tylko w dużym stopniu zaakceptowałaś, ale zapewne nigdy nie zaznałaś siły tego „mózgowego” uzależnienia, jakie ja czuje do Ciebie. Twoje obecne życie jest zupełnie inne od tego co było. Ale jest usystematyzowane. Mam dla Ciebie uznanie, że mimo przeciwności codziennych masz całkiem rozsądne plany, które mi pisałaś, trzyma się kupy. Zawsze byłaś pomysłowa, umiesz improwizować i „zrobić coś z niczego” Zawsze trzymam za Ciebie kciuki. Pytasz mnie o synów. To Ty nieuważnie czytasz moje listy. Pisałem Ci co się z nimi dzieje, ale miło, że o nich pytasz. Młodszy skończył szkołę, pracuje na pół etatu w firmie u mojego znajomego – robią reklamy komputerowo. Starszy miał iść do wojska 2 czerwca ubiegłego roku. Właśnie na jego pożegnanie przyjechałem z Warszawy do Siedlec 28 maja. Całe towarzystwo miało jechać na 2 dniowego grilla do Fronołowa nad Bug. W przed dzień wyjazdu chłopcy mieli jechać po Ciebie i zabrać nawet siłą. Ale mnie rano zatrzymano celem odbycia tego wyroku. Syn stawił się do jednostki w Giżycku, po 48 godzinach uciekł, zrobił pewna rzecz według moich wcześniejszych wskazówek, został umieszczony na oddziale II psychiatrycznym (znasz go z mojego pobytu) w Łukowie. Po miesiącu komisja lekarska i zwolnienie od służby wojskowej. Obecnie pracuje dorywczo, uczy się zaocznie. Obaj pomagają trochę matce. Byli u mnie dwa razy na widzeniu, teraz będą w kwietniu. Ja Skarbie „katuję” historię Polski, słucham radia i cały czas piszę dalszy ciąg „pamiętników” zgodnie z propozycją Organizatorów Konkursu. Kasety z jęz. angielskim, które mam, już przerobiłem, teraz nagrywam na nie pytania i odpowiedzi pod katem „Wielkiej Gry”. W dniu 28 odbędzie się sprawa o podział spadku po ojcu. Nie znam treści testamentu, nie wiem co i jak, ale wcześniej będzie na widzeniu ten sprytny rodzinny zestaw. Oddałbym „ich troje” na galery, za 5 minut widzenia się z Tobą (pomarzyć co?). Gdy piszę te słowa, USA lada moment zaatakuje Irak.  Co do Czeczenii, czytałem ostatnio artykuł o jednym z dowódców polowych – Rodujewie, który zmarł niedawno w obozie „Biały Łabędź” w Rosji, gdzie odsiadywał dożywocie. Jego życiorys był barwny, przeplatał się z pseudo patriotyzmem czeczeńskim oraz z chęcią zdobycia kasy. Jelcyn, Putin kontra „bohaterowie czeczeńscy” – jedni warci drugich, a w finale cierpi naród.. Napisz mi, czy masz dostęp do jakiejś encyklopedii?    Całuję mocno

                                                                                             „Szpak”

sty 27 2015 List 6c
Komentarze: 0

                                                   Witaj!

Dziękuję za list, który jest dla mnie tutaj (jak za dawnych dobrych lat ) najważniejszym wydarzeniem w grafiku wydarzeń. Protest nr 1 : - bardzo uważnie czytam każdy list od Ciebie i to po kilka razy! Protest nr 2 : - z wielką radością czytam wszystko, co piszesz mi o dziecku i nic związanego z nim nie może mnie nudzić! Jestem pierwszym człowiekiem, którego powiadomiłaś o przyjściu dziecka na świat (telefon ze szpitala na noclegownie). Jestem pierwszym człowiekiem z zewnątrz (oprócz personelu medycznego), który widział tego małego chuderlaka, jak spał przy Twoim cycku, i to przez pierwsze dni życia. Wtedy w szpitalu powiedziałem ci, że je kocham, i to ja byłem zachwycony, a nie Ty. Wyłapana sprzeczność z Twojego listu :  „… jest całym moim światem …” i w innym miejscu „ …  nie jestem stworzona do roli matki ..” Kochasz Ty oj kochasz to swoje Talibu, tylko nie dopuszczasz jeszcze do siebie myśli, że jesteś już postacią drugoplanową w relacji matka – dziecko i że dyspozycyjność na rzecz dziecka to coś naturalnego w naturze, cos co się nazywa „zmianą warty”. No i oczywiście ta pierdolona bieda, której obecnie doświadczasz, robi swoje, bo jesteś niespełniona w wielu oczekiwaniach i potrzebach. Znam ja Ciebie najlepiej na świecie. Jesteś miłością mojego życia, najlepszą kochanka, kumplem, towarzyszką życiowej biedy, fascynującą rozmówczynią w sprawach intelektualnych. O wielu Twoich numerkach wobec mnie dowiedziałem się po czasie, ale teraz to nie ma praktycznie znaczenia, bo sytuacja pomiędzy nami to życiowy dziwoląg. Przepraszam, że się powtarzam, ale ja chce doczekać spotkania z Tobą i tą nadzieją pcham dni do przodu. Nie nie chcę od Ciebie w sensie nadziei, obietnic, planów. Jesteś mi zbyt droga, żebym miał coś popsuć, albo zaprzepaścić. Jest mi teraz ciężko sytuacyjnie, bo siedzę odizolowany, warunki socjalne gorsze niż w celi wieloosobowej, ale mam spokój psychiczny i czas na namiastkę tego, co mnie zainteresowało przed laty. Piszę etapami prace na kolejny konkurs literacki organizowany przez Centrum Kultury Więziennej w Sztumie (czas do czerwca br.). Piszę do Tygodnika Siedleckiego ( w którymś z numerów był mój szkic pt. „Mury zostają – ludzie odchodzą”. Natomiast na serio i systematycznie zająłem się porządkowaniem wiedzy z historii Polski.  Od lat to lubiłem, miałem sporo wiadomości z tej dziedziny, ale dużo pozapominałem i zaniedbałem. Teraz wracając z przepustki na pogrzeb ojca kupiłem sobie kilka wymarzonych pozycji, które dają mi szanse na zrobienie prywatnego kompendium wiedzy z historii Polski od początków państwowości do 1795 r. (III rozbiór, utrata niepodległości). Po co to wszystko? Powiedziałem sobie, że nie zmarnuje tego pobytu w więzieniu i perfekcyjnie przygotuje się do zagrania w „Wielkiej Grze” Dlaczego ten właśnie teleturniej? Bo o dostaniu się do udziału w finale nie decyduje audiotele czy komputer, tylko wynik testów eliminacyjnych, w których odpowiada się osobiście. Mój system przygotowań polega na tym, że każdy kawałek materiału rozpisuję na pytania i odpowiedzi. W tej chwili „rozpracowałem” etapy :Polska piastowska, Polska pod rządami Andegawenów oraz Polska za Jagiellonów. W chwili obecnej mam 1200 karteczek z pytaniami, na które znam dokładnie odpowiedź. Pozostało mi około 1000 pytań z Polski za Wazów, Wettinów i tak aż do rozbiorów. Dlaczego taki zakres? Ponieważ „Wielka Gra” ogłasza eliminacje do jednego z tych okresów, muszę więc znać prawie całość, żeby nie być zaskoczonym. Ale bardzo to lubię. Jestem tym dosyć zaabsorbowany, tak że nie mam zbyt wiele czasu na lekturę. Fakt, że zdobyć coś ciekawego do czytania graniczy z cudem, bo przebywam w oddziale izolacyjnym i tylko raz na dobę opuszczam celę na godzinę spaceru w ponurej, błotnej klatce. Ale od jutra na tydzień dostanę do lektury książkę „Geny a charakter”, która zapowiada się interesująco. Tobie zazdroszczę dostępu do „Newsweeka”. Znam to pismo, ale tutaj tylko pomarzyć. Jedynym dostępem do mediów jaki tutaj mam, to emitowany przez więzienny radiowęzeł program radiowy – traf chciał, że głównie – RMF FM. Lansują ostatnio wydanie płyty z polskimi wersjami światowych przebojów (Moja i Twoja muzyka). Ale mnie bardzo ruszają i wzruszają dwa inne utwory z Gwiazdozbiorów smoków (listy RMF FM). Ten, w którym Broda śpiewa: „ do nieba nie chodzę, bo jest mi nie po drodze” oraz Kukiz – Borysewicz „Bo tutaj jest jak jest” : „ Wierzę w to, że przyjdzie czas Wierzę w to, że zmienisz się wierze w to, że Ty i Ja Odnajdziemy nowy dzień” Czekam z niecierpliwością na pewne wydarzenie: W poniedziałek (dziś) mam mieć podany z wolności radiomagnetofon, słuchawki oraz zestaw 10 kaset do nauki na poziomie średnio-zaawansowanym jęz. angielskiego. Długo ubiegałem się o zgodę na to u dyrektora ZK. To tyle na bieżąco Gwiazdo moja. Zaryzykuje i zadzwonię do Ciebie w środę w godz. 10 – 12, bo tylko w takich godzinach mogę być wypuszczony do telefonu. Pisz, jeszcze raz pisz dużo. I nie akcentuj tak non – stop: „moje dziecko”

 

                                                                                                 „ Szp”

sty 04 2015 List 5c
Komentarze: 0

                        Witaj!

Dziękuję za list i kondolencje.

Cieszę się, że choroba dziecka okazała się mniejszego kalibru, oraz że dziecko wraca do zdrowia. Każdy Twój list jest podobny do poprzedniego, czyli przepełniony troska o dziecko, opisujący codzienne kłopoty, biedę, wynikający z tego niedostateczny poziom życia i ograniczenia. To smutne, bo jak mało kto znam Twoje ambicje, impulsywność i potrzeby. Wiem, ze bardzo musisz się męczyć w sytuacji, w jakiej obecnie się znajdujesz, bo te wszystkie „przymusy” nie leżą w Twojej naturze. Były etapy w życiu Białuski, kiedy była „samorządna”, niezależna i hulaszcza. Chociaż muszę obiektywnie przyznać, ze w okresie biedy, który przeżywałaś przy mnie, wykazałaś cierpliwość, tolerancje a nawet „przystosowanie”. Może wtedy naprawdę mnie kochałaś? Zresztą, wierzyłem w to całym sobą, bo nic takiego przedtem mi się nie przytrafiło, dopadło mnie to jak grom z jasnego nieba, chyba, a raczej na zawsze. Zastanawiam się jednak nad naszą obecna korespondencją. Czy Ty się do niej nie zmuszasz? Czy subtelność lub wrodzone „litościwe serce” każe Ci napisać te kilkanaście zdań, prawie zawsze jednakowych tematycznie? Z radością czytam o „rewelacyjnym” rozwoju dziecka, współczuje Ci w Twoich problemach, ale czegoś mi brak. Otóż idę o zakład, że oprócz codziennego młyna związanego z aktywnym zachowaniem maleństwa, znajdujesz zawsze trochę czasu na swoje zainteresowania. Wspomniałaś o nauce języka … i tyle. Nie wierzę, że nic nie czytasz, że nie słuchasz żadnej muzyki. Gdzie te Twoje dawne listy, pełne cytatów, pouczeń i własnych przemyśleń? Jeżeli uważasz, ze nie ma sensu dzielić się ze mną takimi subtelnościami, przyznaj to, ułatwisz mi sprawę. Ja i tak mam chyba jeszcze dużo złudzeń co do Twojej osoby. Jedno jest pewne. Muszę Cię zobaczyć jeszcze ten jedyny raz, popatrzeć na Ciebie, porozmawiać. I żeby świat się zawalił, tak będzie. Zapamiętam sobie Ciebie na resztę życia. Zobaczę Cię najdalej w sierpniu przyszłego roku a najszybciej w listopadzie tego roku. I może powiem sobie wtedy tak, jak śpiewa w swoim nowym przeboju Ryszard Rynkowski: ”… i zawsze chce się żyć dzięki Tobie …” Tylko nie wpadaj w panikę i nie rozum tych słów jako zapowiedź wejścia na siłę w Twoje Zycie. Absolutnie nie.  Ty zapewne myślisz, ze korespondencja z Tobą jest dla mnie dodatkiem do spokojnego, unormowanego życia więziennego. Trzy posiłki, spacer, telewizja i spać. Nic z tego. Życie tutaj zmieniło się o 300 % . Tutaj jest w tej chwili walka na różnych płaszczyznach, istnieją realne zagrożenia, cały czas jest napięcie i pilnowanie się na każdym kroku. Nieraz są to sytuacje tak drastyczne, że nie mogę o tym pisać. Doświadczenie pozwala mi na zachowanie swojego statusu, ale kosztem napięcia całodobowego. Po jednej takiej sytuacji zostałem przeniesiony do innego pawilonu, na inny oddział. Jestem w celi 2-osobowej o gorszym standardzie, ale i spokój mam większy, może również dzięki lekom psychotropowym, które przepisał mi psychiatra. Telewizora tu oczywiście nie ma, może niedługo będę miał radio. Mam fajną „ Historie Polski w pigułce”, zestaw do angielskiego ( podręcznik, rozmówki i Twój słownik) i to wszystko. Telefonować mogę raz w tygodniu, aktualnie w środy. Do telefonu mogę być puszczany w godz. 10 – 12 ale przysługuje mi 10 minut rozmowy tygodniowo. Czy jest jakaś szansa, żebyś to Ty, w jakąś konkretnie ustaloną środę w wymienionych godzinach podniosła słuchawkę?  Za usłyszenie Twojego głosu oddam trzy widzenia z siostrą. Napisz mi co o tym sądzisz. Co do siostry, nie byłaby sobą, gdyby nie postarała się o numerek w jej stylu. Jak zapewne pamiętasz, w czasie ostatniego zamieszkania w noclegowni pisałem nocami prace na konkurs „Pamiętniki bezrobotnych”. Rozstrzygnięcie przesunęło się o kilka miesięcy z powodu ogromnego nawału prac. Już z więzienia napisałem do organizatorów, aby zgodnie z tym, co opisywałem, odbywam obecnie oczekiwana karę. Jako adres do korespondencji podałem adres siostry.  Gdy w styczniu przyjechałem z Białegostoku do Siedlec, dostałem pismo proponujące od jutra, że w związku z otrzymaniem nagrody za pracę, organizatorzy proponują mi pisanie niejako dalszego ciągu, relacji z odbywania kary i planów po wyjściu na wolność. Nie bardzo wiedziałem o co chodzi, więc zadzwoniłem do Warszawy. Okazało się, ze dwa miesiące wcześniej otrzymałem nagrodę 10 starych milionów, dyplom i gadżety, które przesłano na podany adres, a odbiór pokwitowała siostra. Zadzwoniłem do niej, a ona na to, że wszystko wyjaśni mi na widzeniu. Przyszła za kawałek z moim synem.  Jej wersja:  tak, dostałem przesyłkę i pieniądze, ale postanowiła na razie tego nie ujawniać, żeby dobrze je zagospodarować. I lepszy numer: ponieważ jej córy i mąż co miesiąc dają jej po parę złotych jako „składkowe” na paczkę dla mnie, chciała utrzymać przed nimi fakt otrzymania tej nagrody, bo wtedy – cytat: „oni przestali by jej dokładać”. Ścierwo.  Jak się okazało, ona te pieniądze zainwestowała w swojego syncia, który zaraz po wyjściu na jesieni z pudła wdał się w romans ze starsza od siebie kobietą, która mieszka u nich na górze. Paweł zamieszkał tam z nią, jej rośnie brzuszek i mimo, Ze pracuje, siostra im pomaga, bo syn nie chce nic robić a obsiedli go różni komornicy. Dałem siostruni ultimatum: do końca lutego mam mieć staranne radio, bo zwariuje w tej celi, a do końca marca pieniądze. Wtedy ma je oddać mojemu synowi, a on już zrobi to co potrzeba. Gdy Siostrzenicy i reszcie powiedziałem o wszystkim, były wściekłe na siostrę, a mnie na przepustce powiedziały, że odtąd same będą robić paczki. Niedługo zabiorę się do pisania, czekam tylko na papier i przybory które otrzymam z Uniwersytetu Warszawskiego. Te moje wynurzenia maja być wykorzystane do pracy ze studentami socjologii i prawa UW i Instytutu Gospodarstwa Społecznego. Niedawno odesłałem im ankietę – test, który otrzymałem do wypełnienia (245 pkt!). Prawda jaka ze mnie pozytywna postać? Literat, intelektualista, wierny uczuciom ( od 97 kocha jedna, jedyna, wyśnioną), niepalący, romantyk. To awers. A rewers? Awanturnik, nożownik, niedouk, kryminalista, alkoholik. Tylko to uczucie pozostaje jednakowe po obu stronach monety. Takie niedomówienia, sztuczność i tematy zastępcze pomiędzy nami to cholerna męczarnia dla mnie. Przecież ja nigdy nie potrafię myśleć o Tobie w kategoriach: „dawna miłość”, koleżanka, znajoma czy nawet przyjaciółka. Co ja mam z tym zrobić? Tyle razy obiecywałem sobie, żeby nie poruszać w listach tych kwestii, ale to mi się wymyka. Zwariuję czy coś?

No dobra, przepraszam, ruszyło mnie znów. Bądź zdrowa.      „Szp.”